Dla mnie to są brednie
Co ty znowu wygadujesz
Proszę nie mów do mnie teraz
Mam ten plan i go realizuje
A ty się prujesz hajsu jak pies pilnujesz
Ja tu ginę, nic nie czuję
Nic nie czuję, a ty idź stąd
Proszę idź stąd
Nie chce z tobą mieć wspólnego nic poza nią
Ja wysiadam na blok, wysiadam pod blok
Ty idziesz z nimi a ja idę robić skok
Siedzimy za napad, robimy ten napad
Siedziałbyś za napad, robimy ten napad
Va banque, va banque, robimy napad
Jedna spluwa, cztery gnaty (la la la la)
Nie, nie, nie, czekaj
Jeszcze raz, jeszcze raz
Nie chce napadać na bank
Ja chce tylko spędzić czas
Odpierdalam jakiś szajs
A nie chce robić va, va, va, va banque
Piję bo jestem w Szczecinie
Bo jestem na haju, nie odmawiam bo jestem jak w raju
Ona niemiła hej
A niemiła ona jest, krzywdzi w życiu i ja też
Bardzo brzydko mówi, bardzo brzydko mówię też, też, też
Chciałem tylko trochę czasu ale trochę to za dużo
Ja rozumiem pewne rzeczy ale inne mi się dłużą
Nie mów mi co robić mam
Nie chce tego banku
Ja chce tylko spędzić czas
Czas, czas, bo tracimy czas
Dla mnie to są brednie
Co ty znowu wygadujesz
Proszę nie mów do mnie teraz
Mam ten plan i go realizuje
A ty się prujesz hajsu jak pies pilnujesz
Ja tu ginę, nic nie czuję
Nic nie czuję, bo już zapomniałem jak to jest
Kiedy czujesz coś innego niż deszcz
Zimno, stres, przechodzący dreszcz
Mam nadzieję, że to minie mi jak tlen
Pod okiem, zimne wory, słaby sen
Chciałem tylko trochę czasu
Może trochę to za dużo
Chciałem tylko wyjść gdzieś, może to za dużo też
Chory stres, zjada nas, dobrze o tym wiem
Całe życie w stresie, ginę w nim jak we mnie tlen (oo)
Ginę w nim jak we mnie tlen, dobrze o tym wiem
Może zginę, będzie lepiej
Ej, ej, ej
Czuję dreszcze, nie chce tego czuć
A czuję ich więcej, nie chce się poddawać
Kiedy po swoje wciąż biegnę
Nie mów mi, że przegram bo to są zwyczajne brednie
Nie, nie mów o mnie bóstwo kiedy widzisz moje wejście
Na sam szczyt, nie zastąpi mnie nikt
Chociaż kandydatów wiele, zarobie plik
Podpiszę jakiś kwit, nie zatrzyma mnie nic
Pokażę co to jest respekt