Tam, gdzie gaśnie miłość do ojczyzny, przychodzą czasy łotrów Nic nie pracuje lepiej przyszłości niż świadomość istnienia przeszłości Nawet jeśli wymrą doświadczeni losem Mogą ci obiecać wszystko I tak żaden z nich nigdy nie dotrzyma swoich słów Dadzą igrzyska, na ustach niosą miłość Ich zainfekowane serca zimne jak lód Po co wypruwać darmo co dzień swoje żyły Jak nie masz czasu aby poczuć chwili smak? Musisz być silny, nie liczyć na nic, liczyć na siebie Zwycięstwo pachnie jak na grobie wroga kwiat Rzeka łez do morza wpływa Powstań, ojczyzna wzywa Obowiązek na barkach dźwigasz Testament dziada, ojca, syna Głos biało-czerwonych brygad Podziemny sąd wyrok wydał Hienom nie daj się poniżać Myśl, między wierszami czytaj Prawdy nie dała nam szkoła Prawdę o nich i o nas przyniosła ulica Historia magistra Historia nauczycielką życia Jesteś ofiarą manipulacji W beztlenowym akwarium plankton W szufladzie mam ich dyplom Płacę podatki, pytam - "gdzie mój banknot?" Kto wierzy w prawo tego o szóstej rano wybudzą ze snu Zamknięty układ ma się dobrze Puszka pandory chcesz protestuj Tylko głupiec, człowiek naiwny Wierzy jeszcze w słowa tych kłamców Chamy bez szkoły, ubeckie dzieci Loża szyderców, parada zdrajców To jest Polska, odwagi bracie Podejdź do lustra, spójrz sobie w oczy Gdzie twój honor, gdzie twoja duma Gdzie ambicja, powiedz dosyć Czas zadać cios, to głos ulicy Ich media boją się tego głosu Kolejny rok w tym samym miejscu Stoję bez maski i jestem gotów Mogą ci obiecać wszystko I tak żaden z nich nigdy nie dotrzyma swoich słów Dadzą igrzyska, na ustach niosą miłość Ich zainfekowane serca zimne jak lód Po co wypruwać darmo co dzień swoje żyły Jak nie masz czasu aby poczuć chwili smak Musisz być silny, nie liczyć na nic, liczyć na siebie Zwycięstwo pachnie jak na grobie wroga kwiat Media kłamią o nas w felietonach Piszą - "fanatyczny rap" Słowa celne jak Barrett M82 Atakuję ich polityczny świat Brudne statystyki, maskarada draństw Dość fałszowania historii kart Nie złamią nas, ku wolności marsz Osłoną noc, łopot flag Z ich szaf wypadają trupy Chcą wmówić, że Europa da się lubić Marnowane szanse ludzi Sprzedali kraj, czas się obudzić Chcą cię kupić za Euro srebrniki Bracia piszą z zagranicy Ich lżejszy chleb ma smak goryczy Tęsknoty i łez, rodzin rozbitych Dosyć ani minuty dłużej Nie chcę patrzeć na mordy tchórzy Burze wokół ich życiorysu Sprzedali dusze, banda hipokrytów Pytam o moralne prawo By zabronić iść na ramieniu z flagą Spiskują, celem chaos Wycelowują działo Gdzie jest wolność słowa? Przecież mamy demokrację Brunon już szykował zamach Źle zaadresował paczkę Tajne służby, prowokacje Na stadiony sankcje Prawda różne ma oblicza Kto ma władzę ten ma rację Żydokomuna czuje presję Naród wstaje z kolan To nie pójdzie im tak łatwo Jak na wzgórzach Golan Sodom i Gomora kontra silna wolna wola Echo sławy, psiego pola Niech zabrzmi anielski chorał Mogą ci obiecać wszystko I tak żaden z nich nigdy nie dotrzyma swoich słów Dadzą igrzyska, na ustach niosą miłość Ich zainfekowane serca zimne jak lód Po co wypruwać darmo co dzień swoje żyły Jak nie masz czasu aby poczuć chwili smak Musisz być silny, nie liczyć na nic, liczyć na siebie Zwycięstwo pachnie jak na grobie wroga kwiat