Muł we włosach A we włosach sól Przez bagnisty brzeg przedzieram się jak ten szczur Może ktoś tu jest Ale może to brak snu Opuszczam ojczyznę jak rak Bedę zabijał za żyzny grunt Jutro mieliśmy otwierać rum Dzisiaj szukamy escape Dla samych siebie tracimy respekt W głowie myśli przester Brzydki bezsens Niektórzy wyszli przecież W krainę wiecznych wesel Los nas trapi Los chce nas trafić Czasem szukamy tu Boga Czasem terapii Jesteśmy sami Lecz mamy słońce i wolność Mamy okno Mamy tu wszystko czego nie maja dzieci na onko Mamy jak Hilton komfort I zdrowe głowy, mordo Takie bezpieczne jak stare volvo Wkurwione morze nami się karmi Ale ciągle jeszcze widzę to słabe światło latarni Tylko spójrz Wołam cię we mgle Nim wysokie fale rzucą cię na brzeg Ten ostatni raz rzucę ci światło Ten ostatni raz rzucę ci światło Ostatni raz, ostatni raz Sztorm, bawi się nami Thor Rzuca nami jak zapałkami Znów ocieramy się o fiord Zwijam rakietę, opuszczam kort Wyścig po więcej, każdy tu się zbroi Każdy chce kroić tort Sztorm; wszystko się trzęsie Już nie czuję ciała, przestały działać mięśnie Trzymamy się wioseł twardo Dziś galernicy opuszczają ręce Nawet weganie wśród nich marzą o mięsie Po nowe miejsce chcą płynąć Coś napisać na pergaminie życia, zanim im go zwiną Potem na luzie żyć, starzec się jak wino I zmienić w kabaret trudne tematy jak Limo Mieć te kolory jak folklor Mogą się okazać tylko szczurem w korpo Słona woda w ustach, jest zimno i mokro Jeszcze widzę światło Nie gaś go, nie gaś go! Tylko spójrz Wołam cię we mgle Nim wysokie fale rzucą cię na brzeg Ten ostatni raz rzucę ci światło Ten ostatni raz rzucę ci światło Ostatni raz, ostatni raz Tylko spójrz Wołam cię we mgle Nim wysokie fale rzucą cię na brzeg Ten ostatni raz rzucę ci światło Ten ostatni raz rzucę ci światło Ostatni raz, ostatni raz