Kiedy idę ciemnym lasem nocą Spojrzenia drzew, ciągle tutaj za mną kroczą Kiedy idę sam starą polną drogą Myślę o tym by nie spotkać nikogo już Kto zabił mnie dawnego, stworzył tego którego widzę co dzień Nie chcę odejść daleko, ale to ludzie zmienili mnie Codziennie przewijam puste kartki Chciałbym, żeby istniały drzwi do Narnii Zatapiam się w swoich myślach w matni Gdzie Ci przyjaciele, którzy byli z ławki? Mijają wciąż godziny, ja nie chcę widzieć ludzi Chciałem być inny, utknąłem w jakiejś próżni Każda rozmowa prowadzi do kłótni Ja nie chce być taki, chce spokojnych tu dni Drzewko zasadzę, obok wyrośnie kwiat Opowiem Ci bajkę Ty polecisz jak ptak Drzewko zasadzę, obok wyrośnie kwiat Opowiem Ci bajkę Ty polecisz jak ptak Gdzie Ci przyjaciele, którzy mieli być na zawsze Podawali mi swą rękę by popłynąć na mej tratwie Nie sądziłem, że kiedykolwiek sens w tym znajdę Ale zbudowałem z mych doświadczeń wielką łajbę Więc lecę jak ptak, głowę mam w chmurach Płynę na tych falach, taka jest moja natura Odejdę samotnie na szczycie w górach Pojadę ile da się na mych strunach Fałszywych ludzi mam już dość Oni chcieli zabrać szczęście, chcieliby dla siebie wziąć Wszystko oby Tobie nie wyszło, by czas Ci zabrał To o co walczyłeś jako dziecko I tak mijają te dni, jako człowiek, jako człowiek Znika tu każda z chwil w jeden moment, w jeden moment Drzewko zasadzę obok wyrośnie kwiat Opowiem Ci bajkę Ty polecisz jak ptak Drzewko zasadzę, obok wyrośnie kwiat Opowiem Ci bajkę Ty polecisz jak ptak