Było już przed północą, łóżko ciągnęło mnie jak magnes Już się prawie kładłem kiedy zadzwonił telefon nagle "halo słucham" - Cześć tu Kula, co robisz dziś wieczór? - A nic... - To świetnie, jest impreza na Bezrzeczu - U Ani? - No jasne! słuchaj będę wozem - A co to ma wspólnego z imprą? - O dwunastej bądź pod Malinką to cię zawiozę Uuu... kochany Kula! Odłożyłem słuchawkę pewny że dziś jeszcze będę hulać Więc robiąc wszystko by być już tam a nie tutaj Wybiegłem z chaty na śmierć zapominając o butach "O kurcze! do domu nie wrócę by nie budzić matki Dojdę w tym co mam na nogach" a na nogach miałem klapki Ale i tak to mi nie napędzało pietra Wszak do miejsca ustawki miałem mniej niż ćwierć kilometra Wierząc że nic tam się beze mnie nie rozpocznie Czekałem godzinę, w kapciach, bezowocnie Lecz że noc mnie pcha do czynów heroicznych Rzekłem - dojdę w klapkach! - więc słuchaczu powodzenia życz mi Ten dystans przyćmił by każdego, ale dla mnie to nic jest Więc przedsięwziąłem ekspedycję Do ciebie szłem, choć stopy krwawiły! Do ciebie szłem. cel wracał mi siły Do ciebie szłem, choć stopy krwawiły! Do ciebie szłem. cel wracał mi siły A więc szłem tak, a wysiłek już odebrał mnie głos Oni tam, ja tu, a między nami ta odległość Swoją drogą dziesięć kilometrów przejść bezwiednie Wiem że to biedne, ale szłem kurwa szedłem! Na skraju lasu, i nagle dzięki Bogu Zatrzymałem mijający mnie autobus - stop! stop! chwileczkę! - A co się pan tak nocą w lesie wleczesz? - Aaa... panie kierowco idę pohulać na Bezrzecze - Na Bezrzecze? w klapkach? chłopie zwariowałeś? jadę na zajezdnię to podwiozę cię kawałek Ten dobry człowiek jak przystało na chrześcijanina Podwiózł mnie gdzieś do granic Szczecina - Ziomek! jak bardzo chcesz to idź, nie będę się kłócił, szerokiej drogi, ja na twoim miejscu bym zawrócił Na pustym odludziu, coraz bardziej zwiędły Spotkałem kogoś i spytałem: - Na Bezrzecze tędy? - Tak tędy - A daleko? On popadł w rozkminę, obejrzał mnie i rzekł: - W kapciach będzie gdzieś z godzinę Spacerkiem, czując że klapek jeden z drugim mi się zedrze O Aniu z Bezrzecza proszę wiedz że Do ciebie szłem, choć stopy krwawiły! Do ciebie szłem. cel wracał mi siły Do ciebie szłem, choć stopy krwawiły! Do ciebie szłem. cel wracał mi siły Już na Bezrzeczu dotarło do mnie że pamiętam jak wygląda dom Ani, lecz nie pamiętam gdzie on jest I warto wspomnieć żeby zrezygnował każdy z was tu "A ty?" skądże przecież miałem imprezowy nastrój Więc na odludziu sam, trzecia była gdzieś tam Jąłem wolno, acz skutecznie w stronę impry się przemieszczać I tu jest czas na skrecze Grzesiek ty sobie poskreczuj, ja w tym czasie przeszukam Bezrzecze "Szkoda czasu", "przecież znasz" Stary nie zrezygnuję skoro przeszedłem całe miasto Ciężko znaleźć dom Ani, ale ja tego dokonam! "Nie wygłupiaj się", "Łona" Więc szukałem imprezy w kapciach jak jakiś mutant I nagle: "o kurcze to tutaj!" I co? światła pogaszone, nie leci żaden rap tam Nie ma imprezy... mogę wracać w klapkach... Do ciebie szłem, choć stopy krwawiły! Do ciebie szłem. cel wracał mi siły Do ciebie szłem, choć stopy krwawiły! Do ciebie szłem. cel wracał mi siły