On mówi wprost do niej doba za dobą Ona widzi że on mówi gdzieś dokładnie obok On prawdopodobnie rzeczywiście sobą jest Ona wie że to słową ją zwiodą gdzieś On metodą chce ją zjednać milknie jak spowiednik Więc ona otwiera się na chwilkę przed nim A on biedny słucha i nie słyszy nic mimo starań Ona to widzi i słabnie jej wiara On myśli zaraz przecież to język ten sam Ona także widzi więzy gdzieś tam I gdyby sprężyć się tak w myśli on to może przynieść pomoc Ona też tak myśli a ja myśle gdzie metronom? Bo ponoć on na 4/4 zwykł nudzić ją Ona zaś na 3/4 mówi doń Jak papugi bo Ten dialog będzie martwy Póki razem nie przemówią na 7/4