Co to za chujnia jest? Nadchodzi z cicha pęk Pokłony składać jej, ulotny życia dźwięk Wy, za nic mając go, mieszacie z moczem krew A w waszych czynach grzech i nienawiści zew Do niepewności swej, wobec szarości dnia Cień koniunktury złej, pośrodku stoję ja Ja stoję pośrodku, z przestrzenią mieszam się To wszystko mnie pali i wciąż dotyka mnie Jak ty oddycham powietrzem Wciągając w płuca dym, nabity jak w butelkę Słyszę, jak po nocy wyją hymn psy Co teraz myślisz, gdy grymasem tłumisz łzy Nie mogąc zmienić nic, nie kumasz, kim masz być Mimo zapaści tej i codzienności dnia Podajesz w płuca tlen, by poczuć życia smak Ja stoję pośrodku, z przestrzenią mieszam się To wszystko mnie pali i wciąż dotyka mnie Jak ty oddycham powietrzem Wciągając w płuca dym, nabity jak w butelkę Słyszę, jak po nocy wyją hymn psy