Idzie Wania ulicą Macha chorągiewkami Baby w oknach krzyczą Bóg jest tylko dzisiaj z Wami Tylko wzdycha dozorczyni Krew zmywając z progu Nic dla Was nie uczyni Tutaj żaden z bogów Ho łej ho łejo O carze zmiłuj się nad nami Oligarchy oligarchy... Jak skrzypi z Julią wózek Przez Arsenija pchany Już palą w swych kominkach Zielonymi dolarami A wy napijcie się taniej wódki Pokaleczcie się hrywnami Gińcie tak, jak macie ginąć Podzielcie się resztkami Ho łej ho łejo O carze zmiłuj się nad nami Oligarchy oligarchy... Idzie Wania ulicą I słychać jak łzy mu płyną Nie ma już za co żyć Pewnie wolałby zginąć Nie starczyło reszek dla niego Rzuconych przez panów Dozorczyni zmiata popiół Zwęglonych dolarów Ho łej ho łejo O carze zmiłuj się nad nami Oligarchy oligarchy...