Haratam się o słów kolczastych mur. Obmywam twarz z niedorzeczności, bzdur. I wracam tam, i wracam tam, gdzie chcę. Jesteś tu znów i leżysz obok mnie. Za oknem ktoś już kopie dla nas grób. Wycieram kurz z nikotynowych ust. Pulsuje noc rozmigotanych serc. Ja czołgam się po trawie Twoich rzęs. Miasto neonowych bomb. Nie ma dziś i nie ma wczoraj. Miasto neonowych bomb. Nie ma dziś i nie ma wczoraj. Miasto neonowych bomb. Nie ma dziś i nie ma wczoraj. Słyszę Twój dźwięk i działa Twego szczęk. Wpatruję się w oczy Twoich strzelb. Otwierasz klucz zaszyfrowanych dusz. Wycieka z ust narkotykowy blues. Miasto neonowych bomb. Nie ma dziś i nie ma wczoraj. Miasto neonowych bomb. Nie ma dziś i nie ma wczoraj. Miasto neonowych bomb. Nie ma dziś i nie ma wczoraj. Łańcuch łez, przeciąg skarg, Słodkie ciasto Twoich warg. W nicość na szyję skok I spłoszonych myśli tłok. Miasto popękanych słońc O tych kilka ulic stąd. Strzępy słów, bukiet klątw, Miasto neonowych bomb!