Pracował dzień i noc I nie miał czasu spać Nie wiem czy umiał jeść Palił i pił i zmarł Nad ranem śmierć się śmieje I znów rozpieprza domy A szczury i nadzieje Wyłażą z wszystkich dziur Mówiła "kocham wiatr" Robiła masę bzdur I każdy chciał z nią choć przez chwilę być Umiała mówić "nie", to był jej błąd, jej grzech Nad ranem śmierć się śmieje I znów rozpieprza domy A szczury i nadzieje Wyłażą z wszystkich dziur Bredzimy coś za dnia O zyskach naszych strat I nie mówimy nic Gdy pytasz nas o sny Nad ranem śmierć się śmieje I znów rozpieprza domy A szczury i nadzieje Wyłażą z wszystkich dziur Nie macie szans Nie macie szans Nie macie szans